3 dni w Paryżu za nami. Mało?,
dużo?, wystarczająco? Jak dla nas to zdecydowanie za mało, ale już planujemy
kolejną wycieczkę do tego miasta i wtedy nadrobimy to, na co zabrakło nam
czasu, albo pogody. Paryż można opisywać z różnych perspektyw. Na blogu
Delimamma znajdziecie moje refleksje praktyczno-kulinarne a na Dwa na Jeden
pokażemy Wam nasz Paryż, widziany oczami Julii. Zapraszam na obie wycieczki!!
Jedna z uliczek dzielnicy Les Marais
Jeszcze takie małe wtrącenie.
Wszystkie przytoczone tu opinie, spostrzeżenia czy refleksje są bardzo
subiektywne. Mogą nie mieć pokrycia w rzeczywistości – to bardzo nasza wersja tego
miasta.
Julia zapytana o swoje wrażenia
po pobycie w Paryżu, o to, co wędruje na listę 5 najważniejszych rzeczy
związanych z Paryżem wymieniła bez zająknięcia: ciuchy (generalnie moda), wieża
Eiffla, Łuk Triumfalny, Wzgórze Montmartre, dzielnica Les Marais oraz bardzo
kolorowi ludzie.
Podobno Paryż jest stolicą
mody, także plany naszego pobytu uwzględniały snucie się po Galerii Lafayette
oraz Avenue des Champs-Élysées, aby móc na własne oczy zobaczyć modę, którą
znamy z czerwonych dywanów. Jak się okazało, Julia było średnio zainteresowana stoiskami Prady, Dolce & Gabanna czy
Diora. W sumie to nie jestem specjalnie zdziwiona, bo te miejsca trochę
odstraszają przeciętnego śmiertelnika za to małe sklepiki, które czają się w
zaułkach paryskich ulic, przyciągały nasz wzrok i wzbudzały zachwyt. Sklepy z
materiałami, dodatkami krawieckimi, zdjęciami paryskiej mody i …. paryskie
ciucholandy!!!
Zabrakło nam czasu na plądrowanie tego typu sklepów i tylko
zerkałyśmy z zaciekawieniem na te wszystkie okazy, które można dostać naprawdę
za grosze. Zaplanowałyśmy sobie, że nasz kolejny pobyt w Paryżu będzie bardziej
ciuchowy, bo tym razem ograniczyłyśmy się do wejścia jedynie do kilku sklepów.
Za to spisałyśmy sobie ciuchy, za którymi musimy się rozejrzeć w Opolu, bo styl
paryskiej ulicy bardzo nas zachwycił.
Cały Paryż jest wyjątkowy,
jedne dzielnice potrafią zauroczyć bardziej inne mniej. My obie jesteśmy zgodne,
co do tego, że Les Marais to jedno z najpiękniejszych miejsc Paryża. Warto snuć
się po niej bez celu, można być pewnym, że na swojej drodze spotkamy perełki,
które zapierają dech w piersiach. Fajnie
było móc pokazać Julii moje ulubione miejsca, razem z nią odkrywać je zupełnie
na nowo. Często kierowałyśmy się intuicją i skręcałyśmy w pierwszą lepszą
uliczkę, która wzbudziła nasze zainteresowanie. To były strzały w dziesiątkę:)
Niebo nad Paryżem, prosto ze wzgórza Montmarte
Galeria Lafayette
Sklepik z dodatkami krawieckimi w dzielnicy Les Marais
Okolice Sorbony... i książki na drzewach:)
Fotografie paryskiej mody, piękne, ciekawe i inspirujące
Podsumowując:
-Moją miłość do Paryża od
kilku dni podziela również Julia.
-Bagietki najlepiej smakują
prosto z papierowych torebek, najlepiej, gdy są jedzone na ławce z widokiem na
Wieżę Eiffla.
-Gdy wydasz na świeże owoce
niebotyczne kwoty pilnuj ich jak oka w głowie, pod żadnym pozorem nie zostawiaj
ich na podłodze kolejki RER;)
-Nie psuj sobie wyjazdu,
jeszcze przed wyjazdem, wpatrując się w mapy pogodowe. Paryż to wybredne miasto
i lubi robić psikusy wszechwiedzącym meteorologom. A jak już zaczyna padać
deszcz, po prostu to olej, to miasto w deszczu wygląda jeszcze piękniej!
-Obserwując wypieki paryskich
cukierników, skupiając się na cieknącej po brodzie ślinie, zerknijmy
profilaktycznie czy nie przelatuje nad nami jakiś gołąb – gigant. Jeżeli
takiego zaobserwujecie uciekajcie gdzie pieprz rośnie, bo jak nie, to czeka Was
nieprzyjemna niespodzianka w postaci gołębiej kupy. Podobno to przynosi szczęście,
także w najbliższej przyszłości damy Wam znać jak z tym naszym szczęściem.
Julia i Deli :)
To ja chcę na ten ciuchowy wypad z Wami :D
OdpowiedzUsuńChcieć znaczy móc!!! :)
UsuńWiesz Gosiu, parę ładnych lat temu Paryż mnie nie zachwycił. Byłam tez 3 dni i zahaczyłam o Sylwestra, w dzień chodziłam i oglądałam. Dzień nie zrobił na mnie wrażenia, do tej pory mam w głowie puste ulice i niezbyt czyste miasto, natomiast Paryż nocą mnie troszkę zauroczył, a najbardziej Moulin Rouge :) Podobała mi się Wieża Eiffla, choć z powodu mgły nie było z góry bardzo dobrze widać, fajnie się schodziło :))) Na wejście nie odważyłabym się, choć byłam dużo młodsza ;p
OdpowiedzUsuńW pamięci mam puste uliczki i taką sobie pogodę, ale patrząc się na Twoje zdjęcia i czytając co napisałaś, wiesz masz rację, że warto było się zgubić w uliczkach, bo miały swój rzeczywiście urok z małymi sklepikami i kawiarenkami. To prawda, że bagietka najlepiej smakuje z papierowej torebki, kiedy ogląda się Wieżę Eiffla, kasztany chyba naprawdę są najlepsze na Placu Pigall, gdzie indziej nie jadłam, nie mam na imię Zuzanna i najbardziej smakowały mi zimą :) (prawie idąc klasykiem oczywiście). Aha, szkoda, że szybciej nie napisałaś o tych gołębiach, jakieś 17 lat temu, wiedziałabym na co uważać :) Oglądając zdjęcia chyba nabieram ochotę na wypad do Paryża, pewnie będąc w tym wieku teraz inaczej na niego spojrzę, bo z wiekiem człowiek zaczyna doceniać całkiem inne rzeczy jak na początku swojego dorosłego życia :)
Pisałam to ja Madzia O. :)
Pięknie to Madziu opisałaś!!!! No właśnie ten urok małych uliczek... nie do powtórzenia w innych miejscach - jak dla mnie. Kraków jest piękny, małe włoskie czy chorwackie miejscowości też, ale ten Paryż... sama nie wiem może po prostu na jednych tak działa a na innych trochę mniej ;) dziękuję za to co napisałaś :***
Usuńzazdroszczę Wam tego wyjazdu!
OdpowiedzUsuńteż zakochałam się w Paryżu od pierwszego wejrzenia;)
Podobno w Paryżu się człowiek zakochuje albo nie potrafi zrozumieć jego fenomenu ;) my należymy do tej pierwszej kategorii :)
UsuńTeż zabiorę córkę do Paryża za lat kilka:) Dziękuje za Wasze wrażenia z wyjazdu, dzięki nim tak jakby "byłam tam z Wami"... Pozdrawiam z Gdyni:)
OdpowiedzUsuńEwa naprawdę polecam :) Z córcią Paryż zwiedzało się jeszcze piękniej !!
UsuńPozdrawiamy serdecznie!
heheh miałyście niepożądane spotkanie z gołębiem? :D
OdpowiedzUsuńPotwierdzam, że bagietki są pyszne. Dodałabym jeszcze, że najlepiej smakują "na sucho", strzelające w oczy wspaniałą skórką! Następnym razem też będę się więcej gubić "na spokojnie". W końcu trzeba chłonąć magię :)
No! gołąb - gigant narobił na nas tak, że załatwił dwie kurtki i chustę;) to francuskie jedzenie tak musi działać ;)
UsuńBagietki na sucho i ta chrupiąca skórka - paryski numer jeden :)